Dobry plan w zasięgu ręki

planowanie, dobry plan, plan dnia, kontrola, noworoczne postanowienia

Ponieważ dopełniają się właśnie ostatnie dni starego roku i zaraz będzie się mówiło o kolejnych noworocznych planach i postanowieniach, polecam tekst o podstawowych cechach dobrego planu i wynikających z niego korzyściach.

Po pierwsze i niestety wcale nie takie oczywiste, konkretny plan powinien powstać. To jest dopiero pierwszy stopień do pokonania i już bardzo wysoki. Przede wszystkim dlatego, że dobrym planem nie jest powstałe na skutek chwilowej refleksji i noworocznego uniesienia górnolotne zdanie, które najczęściej jest zbyt ogólne, by mogło cokolwiek zdziałać. Takie postanowienie nie spełnia istotnej funkcji, poza dostarczaniem samozadowolenia lub samouspokojenia. A to oznacza, że bardziej szkodzi niż pomaga, ponieważ dając poczucie robienia czegoś, sprawia jednak, że nie robimy nic. To kosztowna iluzja, bo przecież straconego czasu nie da się już odzyskać. Dobry plan to coś innego, to bolesny konkret.

Zachęcam, by potraktować tytuł tego artykułu całkiem dosłownie. Moim zdaniem, dobry plan to taki, który nie wymaga czasochłonnego wydobywania z przeciążonej pamięci, nie idzie z nami nigdy na kompromis i nie poddaje się twórczej obróbce umysłu (ponieważ taka obróbka łatwo może skończyć się rozmyciem planu lub jego całkowitą neutralizacją). Dobry plan powinien mieścić się w dłoni – na kartce, w notesie lub w zeszycie. Najlepiej jednak nie na pojedynczej kartce. Niech to raczej będzie notes lub zeszyt, nawet jeśli mielibyśmy go w końcu znienawidzić.

Będzie to zapis niekończących się porażek, ścisły rejestr przekładania na później, dowód win i przypomnienie nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, kiedy cała misterna konstrukcja upadała pod naporem zewnętrznych wydarzeń. Jednocześnie może to jednak być coś wyjątkowego. Jeśli plan będzie dobry, stanie się narzędziem do zdyscyplinowania siebie i kontroli nad własnym światem.

Działa to bardzo prosto. Szczegółowy plan, np. dnia, dostępny pod ręką sprawia, że nie musimy tracić czasu na ciągłe decydowanie, co mamy robić. To ważne, ponieważ zastanawianie się nad następnym ruchem może trwać (i często trwa) dłużej, niż wymaga tego sytuacja. Zwłaszcza, jeżeli istnieje silna pokusa, by w międzyczasie choć na moment oderwać uwagę od pracy i zająć się czymś innym (np. przeglądaniem stron w internecie). Nierzadko taki moment znacznie się przedłuża.

Jeśli plan jest zapisany, zabezpieczymy się przed skutkami zapominania o szczegółach. By wciąż o czymś zapominać, nie trzeba mieć wcale poważnych problemów z pamięcią. Wystarczy skomplikowany zestaw obowiązków i/lub ciągłe rozpraszanie uwagi. Oznacza to, że na zapominanie narażeni jesteśmy prawie wszyscy. Ściąga w postaci planu bardzo się przydaje, podobnie jak lista zakupów w sklepie – można kręcić się w kółko i zastanawiać, co też jeszcze zamierzaliśmy kupić, a można punkt po punkcie kłaść produkty do koszyka i wyjść ze sklepu wcześniej.

I teraz najlepsze. Oczywiście, że plan nie będzie działał w sposób magiczny i nie okiełzna rozpasanego lenistwa, ani nie zatrzyma wypadków losowych uniemożliwiających jego realizację. Ale będzie. Nawet w stanie niewykonanym. Jeśli jakiegoś punku nie uda się wykreślić, to ten punkt pozostanie i będzie domagał się wykreślenia lub zmiany, będzie o sobie przypominał. A my będziemy wiedzieli, gdzie się aktualnie znajdujemy. To może być nieraz wiedza przykra, ale za to dająca elementarne poczucie kontroli. Czasem może to być jedyna dostępna forma sprawowania kontroli nad sytuacją – jej rozumienie. Powinniśmy zapomnieć o pragnieniu kontrolowania spraw od nas niezależnych, a przyjąć realną możliwość poukładania własnego świata, widzenia tego, co się wokół nas dzieje. Innymi słowy, to co możemy zrobić to uporządkowanie myślenia i działania, a więc wyrwanie się z całkiem spontanicznego, chaotycznego dryfowania.

Być może ktoś powie, że szkoda czasu na planowanie sobie dnia, jednak wydaje mi się, że raczej szkoda czasu, żeby nie planować. Kto ma ochotę, może policzyć, jak co dzień uciekają nam cenne minuty. Ktoś inny może stwierdzić, że już lepiej nie planować i nie widzieć, jak marne są nasze osiągnięcia. Ale wtedy, za jakiś czas, po raz kolejny będzie się zastanawiał z widocznym poirytowaniem, dlaczego coś mu znowu nie wyszło. Cóż, papier tak łatwo nie zapomina, liczby nie kłamią. Wystarczy sprawdzić.