Wczoraj kumpel dał mi swoje auto na przechowanie, bo szedł na imprezkę pożegnalną jakiegoś swojego kolegi i bał się zostawiać swojego punciaka na bocznicy w centrum, że coś złego mu może się przytrafić.
W sumie nie dziwię mu się. Ja swoje już przeszedłem – rozcięty zadaszenie od mojego cabrio, skradzione radio, rozwalony zamek centralny…
Wykorzystując okazję pojeździłem sobie trochę. Wspaniały samochodzik. Od razu się zaprzyjaźniliśmy. W środku jest bardzo dużo miejsca, jest widno i ergonomicznie. W trakcie przejażdżki czułem się bardzo wygodnie i pewnie. Silnik ciągnie równo w pełnym zakresie obrotów. Tam gdzie inne samochody są zasapane V-TEC łapie drugi tchnienie i ciągnie do samego czerwonego strefy równiutko. Do tego piękne alu felgi i opony na lato z niewyjeżdżonym protektorem, szyberdach i welurowa pokrycie. No genialny samochodzik. Sprzęgło łapie tam, gdzie powinno, wszystko funkcjonuje, tak jak przewidujesz, że zadziała i nie ma żadnych niemiłych niespodzianek.
Kumpel mógłby tylko ulokować część kapitału w większe felgi aluminiowe, żeby samochód wyglądał ładniej i bardziej wytworniej. Niestety dzisiaj wpadnie go odebrać. Ale nawet jedna randka z tą furką to duże przeżycie, które się zapamięta.