Policja w Polsce szczyci się coraz większą skuteczności w łapaniu pijanych kierowców. Akcje typu „Trzeźwy poranek”, „Trzeźwy poniedziałek”, mają za zadanie wyłapać tych kierowców, którzy odważyli się wsiąść za kierownicę po wypiciu alkoholu, ale także przestrzec tych, którym się do tej pory udawało, że „na Ciebie też przyjdzie czas”

Zastanawiający jest brak odpowiedzialności i perspektywicznego myślenia u kierowców, którzy postanowili kierować pomimo wiadomego stanu, w jakim się znajdują. Możliwe, ze Polskie prawo jest w tej dziedzinie kulawe i dziurawe. Bo jak wytłumaczyć sytuację, gdy kierowca ma cztery zakazy prowadzenia pojazdów za jazdę pod wpływem alkoholu, a jego piąte spotkanie z policją jest wtedy, gdy powoduje śmiertelny wypadek, zabijając innych uczestników ruchu, samemu wychodząc ze zdarzenia bez większych obrażeń?

Do wielu zdarzeń by nie doszło, gdybyśmy my, inni kierowcy, nie tolerowali pijaństwa. Ile razy byliśmy świadkami, gdy ktoś zataczający się wsiadał do samochodu lub na rower? Ile razy Widzieliśmy kolegę lub koleżankę, którzy balowali całą noc, a rano wracają do domu autem? Ile razy daliśmy na to ciche przyzwolenie, nie reagując?