Nie jest łatwo jednym słowem opisać Australię. W tym kraju, gdzie natura ze wszystkich sił stara się zabić człowieka, wytworzyło się wiele rzeczy i zachowań uznawanych przez Europejczyków za co najmniej dziwaczne. Jedną z nich, bynajmniej nie najdziwaczniejszą, są pociągi drogowe. Pod tą enigmatyczną nazwą, którą może pochwalić się australijska motoryzacja, kryją się potężne ciężarówki ciągnące za sobą dziesiątki ciężkich naczep. Trzeba przyznać, że dla Europejczyków przyzwyczajonych do tego, że tir składa się z jednaj naczepy i ciągnika siodłowego jest to dość niecodzienny widok. Taka konstrukcja transportu jest wymuszana na australijskich przewoźników przez znaczne rozproszenie ludności. Osiedla ludzkie znajdują się głównie na wybrzeżach. Centrum kontynentu stanowi wypalona przez słońce pustynia i nieprzebyty busz. Aby przesłać ładunek z jednego wybrzeża na drugie kierowca musi przebijać się przez bezdroża ryzykując zdrowie i życie. Dlatego lepiej zaryzykować życie jednego człowieka wysyłając go z dużym ładunkiem, niż wielu.